czwartek, 18 marca 2010

Reklama na Naszej Klasie naruszyła wizerunek użytkownika

Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał, że administrator portalu internetowego „Nasza Klasa” naruszył prawo do wizerunku użytkownika tego portalu poprzez wykorzystanie jego zdjęcia w reklamie jednego z banków, która wyświetlała się w ramach portalu i nakazał zapłacenie mu 5 tysięcy złotych zadośćuczynienia.

Administratorzy tzw. portali społecznościowych usiłując w nowatorski sposób dotrzeć do reklamobiorców od jakiegoś czasu wykorzystują zdjęcia, które użytkownicy zamieszczają w ramach swoich profili zakładanych na tych portalach, w reklamach adresowanych do właściciela danego profilu. Odbywa się to w ten sposób, że po zalogowaniu się do portalu użytkownikowi wyświetla się reklama zawierająca jego zdjęcie, dzięki czemu użytkownik może mieć wrażenie, że reklama adresowana jest właśnie do niego. Każdemu użytkownikowi wyświetla się oczywiście ta sama reklama, zmienia się jedynie zdjęcie, które jest „zaciągane” z danego profilu.

Administratorzy portali społecznościowych starają się zastrzec możliwość takiego wykorzystywania zdjęć, wprowadzając odpowiednie zapisy w swoim regulaminach. I tak np. w regulaminie Naszej Klasy administrator wprowadził zapis, zgodnie z którym:

„4.6. Akceptacja Regulaminu przez Użytkownika Konta Rzeczywistego jest równoznaczna ze złożeniem oświadczeń następujących treści:
e) zezwalam na wykorzystywanie mojego wizerunku umieszczonego w Serwisie dla celów świadczenia przez Administratora usług w Serwisie, jak również oświadczam, iż osoby, których wizerunek umieściłem w Serwisie udzieliły takiego zezwolenia”

Z kolei administrator Goldenline zastrzegł w par. 41 regulaminu:
„§ 41. Użytkownik poprzez umieszczenie danych, wizerunku, materiałów lub wypowiedzi w GoldenLine.pl wyraża zgodę na wykorzystywanie ich przez innych Użytkowników w zakresie ich osobistego użytku oraz na potrzeby prowadzonych w GoldenLine.pl kampanii rekrutacyjnych oraz promocyjnych.”

Każdy użytkownik zakładając konto (profil) w danym portalu musi oświadczyć, iż zapoznał się z regulaminem i zaakceptować jego treść. Według treści regulaminu, zakładając konto na Naszej Klasie użytkownicy wyrażają więc zgodę, aby ich wizerunek wykorzystywany był w działaniach promocyjnych prowadzonych na portalu.

Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał jednak, iż pomimo że powód wyraził zgodę na treść regulaminu, to zgoda na wykorzystanie wizerunku dotyczyła wyłącznie wykorzystywania go „w celach społecznościowych”. Zdaniem Sądu użytkownik mógł poczuć się wykorzystany, gdy jego wizerunek bez jego zgody użyty został w reklamie karty kredytowej (stanowisko Sądu podaję za Gazetą Prawną).

Przyjmując, że cytowany przeze mnie zapis regulaminu Naszej Klasy obowiązywał również wówczas, gdy użytkownik – powód zakładał swoje konto i wyemitowana została feralna reklama, wyrok można uznać za kontrowersyjny. Skoro użytkownik Naszej Klasy miał obowiązek zapoznać się z regulaminem i wyrazić zgodę na jego treść, należy przyjąć, że decydując się na założenie konta na portalu i zamieszczenie tam swoim zdjęć, wyraził zgodę, aby zdjęcia te były wykorzystywane „dla celów świadczenia przez Administratora usług w Serwisie”. Wiadomym jest, że skoro korzystanie z serwisu jest darmowe, to administrator zarabiać musi na reklamach. W ten sposób użytkownik powinien był zdawać sobie sprawę, że jego wizerunek ze zdjęć, które dobrowolnie umieszczał w portalu, może zostać wykorzystany również w reklamie wyświetlanej w serwisie.

Podkreślenia wymaga, że reklama zawierająca zdjęcie danego użytkownika, wyświetlała się tylko danemu użytkownikowi, a nie wszystkim użytkownikom portalu. Nie można więc uznać, że posłużono się wizerunkiem użytkownika by wypromować bank wśród internautów, a tym samym aby wizerunek ten został użyty w sposób komercyjny bez zgody użytkownika, a tylko w taki sposób mogłoby dojść do naruszenia tego wizerunku.

Ogromnie jestem ciekawy, czy administrator Naszej Klasy zdecyduje się na apelację i jaki będzie jej efekt. Wyrok ten stawia bowiem pod znakiem zapytania dalsze wykorzystywanie przez administratorów zdjęć w ten sposób, wydaje się więc, że zarówno w interesie Naszej Klasy jak i całej branży internetowej jest przekonanie Sądu Apelacyjnego, że takie wykorzystanie wizerunku nie jest bezprawne. W przeciwnym wypadku wyrok ten może stać się wskazówką dla innych składów sędziowskich w podobnych sprawach, a to skutecznie uniemożliwi taką formę reklamy.

Zobacz również wpis dotyczący naruszenia dóbr osobistych poprzez nieusunięcie z naszej Klasy fałszywego profilu.

Czas nadrobić zaległości

Od dłuższego czasu nie miałem czasu uzupełniać bloga, a w tym czasie wydanych zostało kilka wartych skomentowania wyroków z zakresu ochrony dóbr osobistych.
Po pierwsze zakończył się w pierwszej instancji proces pomiędzy Tomaszem Lisem i Hanną Lis a wydawcą Super Expressu. Po drugie Sąd Okręgowy w Krakowie wydał wyrok dotyczący naruszenia dóbr osobistych w komentarzach zamieszczonych na portalu NaszaKalwaria.pl. Po trzecie Sąd Apelacyjny w Poznaniu nakazał jednak Mieszkowi Sybilskiemu z zespołu Grupa Operacyjna przeproszenie Dody za użycie wobec niej m. in. określenia „blachara” w utworze „Podobne przypadki”. Po czwarte Sąd Okręgowy we Wrocławiu nakazał administratorowi portalu „Nasza Klasa” uiszczenie na rzecz jej użytkownika kwoty 5.000 zł tytułem zadośćuczynienia za wykorzystanie wizerunku tego użytkownika w reklamach banku zamieszczonych na portalu.
Każda z powyższych spraw zasługuje na komentarz na moim blogu. Zaczynam od najświeższej, czyli sprawy dotyczącej Naszej Klasy. Zapraszam do lektury!

piątek, 5 lutego 2010

Axel Springer przeprasza TVP

Axel Springer Polska – poprzedni wydawca „Dziennika Polska Europa Świat” przeprosił Telewizję Polską S.A. za artykuły opublikowane na łamach Dziennika, w których zarzucono TVP, że w spółce dochodziło do korumpowania dziennikarzy poprzez wyższe wycenianie materiałów telewizyjnych nieprzychylnych Platformie Obywatelskiej.

Przeprosiny ukazały się w środowym wydaniu „Dziennika Gazeta Prawna” (sukcesor Dziennika Polska Europa Świat po połączeniu dawnego Dziennika z Gazetą Prawną) oraz na internetowych stronach portalu Dziennik.pl.
Tekst przeprosin wyglądał tak:



Przeprosiny te to wynik ugody, jaką Axel Springer zawarł z TVP.

Kanwą sporu były dwa artykuły opublikowane w listopadzie 2007 r. w Dzienniku („Korupcja w TVP” oraz „Niemoralne propozycje TVP”) oparte na wypowiedziach byłego dziennikarza Wiadomości Łukasz Słapka, w których Dziennik podawał, iż Kotecka wywierała naciski na reporterów Wiadomości, by przygotowywali materiały kompromitujące PO. Słapek twierdził, iż Kotecka sugerowała mu, że dobrze zapłaci za taki reportaż. Słapek oferty ponoć nie przyjął, co miało być powodem jego zwolnienia z TVP.

Axel Springer na łamach Dziennika pw tej sprawie przepraszał również Patrycję Kotecką. Tu również doszło do ugody pomiędzy stronami. Tekst tych przeprosin wyglądał tak:



W dalszym ciągu toczy się natomiast proces pomiędzy Kotecką a Łukaszem Słapkiem, od którego Kotecka zażądała 50 tys. złotych zadośćuczynienia oraz przeprosin. Słapek wniósł o oddalenie powództwa, twierdząc, iż jego słowa były prawdziwe, a nie może odpowiadać za sposób ich wykorzystania przez Dziennik.

czwartek, 4 lutego 2010

Ustalenie IP komputera umożliwi ochronę dóbr osobistych

Jak podaje portal internetowy Gazety Prawnej Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że IP komputera należy do zbioru danych osobowych i administratorzy stron internetowych powinni go udostępniać osobom domagającym się ochrony dóbr osobistych.

Jeden z portali internetowych odmówił wydania numerów IP komputerów, z których wpisane zostały komentarze na internetowym forum pod artykułem dotyczącym Maryli Rodowicz. Wpisy te, zdaniem prawników Rodowicz, naruszyły jej dobra osobiste, którzy zażądali od administratora portalu ich wydania.

Administrator portalu odmówił wydania IP, prawnicy zwrócili się więc do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, który nakazał portalowi ich wydanie, uzasadniając, iż stanowią one dane osobowe. Decyzję GIODO podtrzymał wczoraj Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, do którego odwołał się administrator portalu.

Powyższy wyrok może ułatwić występowanie o ochronę dóbr osobistych bezpośrednio przeciwko autorom obraźliwych wpisów na forach internetowych. Ustalenie takich osób możliwe jest właśnie na podstawie adresu IP komputera, za pomocą którego dany wpis został umieszczony na forum. Podstawą prawną żądania udostępnienia adresu IP osobom, które zamierzają dochodzić ochrony dóbr osobistych, jest art. 29 ust. 2 ustawy o ochronie danych osobowych:

„Dane osobowe, z wyłączeniem danych, o których mowa w art. 27 ust. 1, mogą być także udostępnione w celach innych niż włączenie do zbioru, innym osobom i podmiotom niż wymienione w ust. 1, jeżeli w sposób wiarygodny uzasadnią potrzebę posiadania tych danych, a ich udostępnienie nie naruszy praw i wolności osób, których dane dotyczą.”


Tym samym osoba, której dobra osobiste zostały naruszone na forum internetowym może dochodzić ochrony bezpośrednio od naruszyciela albo, jeżeli administrator forum mimo uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze wpisu, wpisu tego nie usunie - również od administratora. W tym drugim przypadku podstawą prawną jest art. 14 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną:

„Nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych.”


Na temat odpowiedzialności administratora forum internetowego za naruszenie dóbr osobistych we wpisie opublikowanym na tym forum czytaj również we wpisie „Internauta naruszył dobra, administrator portalu poniósł odpowiedzialność”.

Rada Etyki Mediów o programie Lisa: "nieobiektywny"

Kilkanaście dni temu opisywałem przebieg sporu między Tomaszem Lisem a tabloidami (w tym w szczególności jednym – Super Expressem) – zobacz wpis „Lisowie walczą z tabloidami”, a dziś mamy już kolejny epizod tej historii. Jak podaje Super Express (z resztą nie bez satysfakcji) Rada Etyki Mediów „potępiła Tomasza Lisa”.

W rzeczywistości owo „potępienie” polegało na wystosowaniu przez członka Rady Etyki Mediów panią Barbarę Markowską listu do kierownictwa Programu II TVP S.A., w którym pani Markowska przedstawiła stanowisko Rady Etyki Mediów w sprawie jednego z odcinków programu „Tomasz Lis Na Żywo” poświęconego problemowi naruszania dóbr osobistych, w tym w szczególności prawa do prywatności, przez prasę „kolorową”. W programie zabrakło przedstawicieli „kolorowych” mediów, byli za to obecni aktorzy procesujący się z tabloidami (Cezary Pazura i Joanna Brodzik), prof. Janusz Czapliński oraz mec. Maciej Ślusarek – adwokat zajmujący się reprezentowaniem gwiazd w sporach z tabloidami.

Rada Etyki Mediów zwróciła uwagę, iż program prezentował wyłącznie punkt widzenia jednej ze stron sporu, przez co przekaz był nieobiektywny. Podjęcie tematu przez Tomasza Lisa w trakcie trwania procesu sądowego pomiędzy Lisem a wydawcą Super Expressu i i przedstawienie własnego pełnomocnika jako niezależnego eksperta Rada określiła jako nadużycie i wykorzystanie anteny telewizji publicznej do prywatnych spraw. Rada stwierdziła, iż jest to niedopuszczalna manipulacja i złamanie zasady bezstronnego, obiektywnego dziennikarstwa.

Moją uwagę zwrócił szczególnie ostatni fragment listu:

„W tej sytuacji każdy wątek dyskusji, a zwłaszcza ten o zbyt niskich odszkodowaniach za naruszenie dóbr osobistych, może być traktowany jako sugestia dla sądu, próba wpływu na niezależny skład sędziowski.”

Z powyższym stwierdzeniem Rady Etyki Mediów zgadzam się w 100%. Wykorzystanie własnego programu, emitowanego w publicznej telewizji za publiczne pieniądze, w porze największej oglądalności, do prezentowania jednostronnego stanowiska, stanowiącego w rzeczywistości stanowisko procesowe Tomasza Lisa w sporze z wydawcą Super Expressu, jest co najmniej nieetyczne. Po pierwsze dlatego, iż jest to uskutecznianie prywaty, załatwianie prywatnych spraw za publiczne pieniądze. Po drugie dlatego, że jest to dodatkowy sposób na wpłynięcie na stanowisko sędziego orzekającego w sprawie Lisa.

Przyjmując, iż sędzia ten był widzem przedmiotowego programu (a jest spora szansa na to, że był), usłyszał szereg argumentów za zasądzeniem na rzecz Lisa kilkusettysięcznego zadośćuczynienia i żadnego przeciw. Dodatkowo argumentacja ta podkreślona została przez wypowiedzi „obiektywnych świadków” - Cezarego Pazury i Joanny Brodzik. Tomasz Lis i mec. Ślusarek dzięki audycji telewizyjnej osiągnęli zacznie lepszy efekt, niż gdyby Pazura i Brodzik przesłuchiwani byli przez Sąd w charakterze świadków (abstrahując od tego, iż Sąd zapewne by taki wniosek dowodowy oddalił). Jeżeli więc sędzia orzekający w powyższej sprawie podatny jest na sugestie (w końcu sędzia to też człowiek), program Lisa wywołać mógł znacznie lepszy skutek niż niejedno pismo procesowe mec. Ślusarka. Sędzia otrzymał bowiem jasny i czytelny komunikat: tabloidy masowo naruszają dobra osobiste w celach wyłącznie zarobkowych, należy więc je surowo karać. Najlepiej finansowo - zasądzając od nich olbrzymie kwoty tytułem zadośćuczynienia. Zabieg więc sprytny, choć wątpliwy etycznie i moralnie.

Teraz zapewne należy spodziewać się komentarza ze strony Tomasza Lisa. Ciekawe, czy zarzuci Radzie Etyki Mediów brak obiektywizmu?

Cała treść listu została opublikowana przez portal internetowy Super Expressu.

wtorek, 2 lutego 2010

Uzasadnienie wyroku w sprawie Buzdygan p-ko Wikimedia - aktywny użytkownik forum osobą publiczną

Dostępne jest już pełne uzasadnienie wyroku Sądu Apelacyjnego w sprawie Arnold Buzdygan przeciwko Stowarzyszeniu Wikimedia, prowadzącemu polską edycję encyklopedii internetowej Wikipedia. Jak pisałem już we wpisie „Aktywny użytkownik forum osobą publiczną?” z wyroku tego należy wyciągnąć wniosek, że osoba aktywnie udzielająca się na forum internetowym i przez to znana jego użytkownikom, może być uznana za osobę publiczną. Dziś mamy już tego potwierdzenie.

W uzasadnieniu tego wyroku Sąd Apelacyjny wskazuje:

"W pierwszej kolejności należy podkreślić, że dla oceny obrazy godności decydujące znaczenie ma nie subiektywny odbiór tych określeń przez samego powoda, lecz odbiór obiektywny uwzględniający kontekst, w jakim określenia te zostały użyte. Ten kontekst zaś musi uwzględniać fakt, że powód jest aktywnym uczestnikiem i użytkownikiem wirtualnej przestrzeni, komentatorem bieżących wydarzeń, wypowiada się na różne tematy, a wśród uczestników forów dyskusyjnych jest postacią znaną i rozpoznawalną. W konsekwencji w tak ujętym obszarze aktywności publicznej, w społeczności użytkowników Internetu i uczestników forów dyskusyjnych, powód może zostać uznany za osobę publiczną.”


Z uzasadnienia Sądu Apelacyjnego wynika również, iż aktywny użytkownik forum internetowego już przez wygłaszanie swoich poglądów, zaprezentowanie swego stanowiska, wyraża zgodę na ich ocenę przez pozostałych użytkowników. Biorąc udział w dyskusji na forum internetowym należy mieć na uwadze, że część opinii internautów będzie niepochlebna czy krytyczna.

Sąd Apelacyjny wyraźnie zaakcentował specyfikę języka używanego na forum internetowym, wskazując, iż jest on dosadny, skrótowy, często odbiega od standardów komunikacji obowiązujących w społeczeństwie. Zdaniem Sądu Apelacyjnego powyższego sprawia, iż również wulgaryzmy, które służą podkreśleniu ekspresji wypowiedzi, są akceptowane i często używane.

Z powyższego można wyciągnąć wniosek, iż ocena, czy konkretne wypowiedzi naruszają dobra osobiste musi być dokonywana przy uwzględnieniu specyfiki komunikowania się w Internecie oraz faktu, iż użytkownik forum biorąc udział w dyskusji internetowej, akceptuje jej konwencję.

Pełne tekst uzasadnienia Sądu Apelacyjnego dostępny jest tutaj (wyrok z 17 listopada 2009, I Aca 949/09).

piątek, 22 stycznia 2010

Lisowie walczą z tabloidami

Serwis wirtualnemedia.pl podaje, że Hanna Lis w ciągu najbliższych dni wniesie pozew przeciwko wydawnictwu Bauer i redaktorom naczelnym wydawanych przez to wydawnictwo czasopism: "Na Żywo", "Show", "Rewia", "Życie na gorąco", "Twoje imperium", "Świat i ludzie".

Lis zamierza zażądać „wysokiego odszkodowania” oraz przeprosin na łamach powyższych tytułów a także w telewizji, gdzie emitowane były reklamy tych czasopism z jej wizerunkiem na okładce. Dziennikarka przesłała do portalu oświadczenie, z którego wynika, że przyczyną planowanego wytoczenia powództwa jest publikowanie przez czasopisma Bauera „zniesławiających artykułów, pełnych kłamstw, insynuacji i oszczerstw” oraz naruszanie jej prawa do prywatności.

W Sądzie Okręgowym w Warszawie toczy się już inna sprawa o ochronę dóbr osobistych z powództwa Hanny Lis oraz jej męża Tomasza Lisa przeciwko wydawcy Super Expressu.

Tabloidy zaszły Lisom za skórę do tego stopnia, że ostatnio Tomasz Lis regularnie zaczął poświęcać im uwagę w swoich programach i felietonach. W grudniu 2009 r. problemowi tabloidów poświęcił jeden z odcinków swojego autorskiego programu „Tomasz Lis Na Żywo”, do którego zaprosił aktorów Cezarego Pazurę i Joannę Brodzik toczących spory sądowe z tabloidami, adw. Macieja Ślusarka specjalizującego się w ochronie dóbr osobistych oraz socjologa Janusza Czaplińskiego. W programie zabrakło przedstawicieli tabloidów, bądź chociaż osób, które zaprezentowałyby odmienny od zaproszonych gości punkt widzenia. Program był więc wyjątkowo jednostronny. Po jego emisji Super Express i Fakt zarzuciły Lisowi brak rzetelności dziennikarskiej, bowiem Lis nie poinformował widzów o swoim sporze z Super Expressem i przedstawił mec. Ślusarka jako niezależnego eksperta, zataiwszy przed widzami, że jest on pełnomocnikiem Lisa w sprawie przeciwko Super Expressowi.

Na reakcję Lisa nie trzeba było długo czekać. Na łamach „Gazety Wyborczej”, w artykule pod wiele mówiącym tytułem "Ta ohyda", pisał m. in:

„Abstrahuję od tego, że całkiem zabawne jest, gdy na straży prawa i etyki dziennikarskiej staje przedstawiciel tytułu, który po kolejnych przegranych procesach notorycznie przeprasza w swej gazecie za naruszenie czyichś dóbr osobistych, czyli za złamanie prawa i zasad etyki dziennikarskiej. Na tej zasadzie paser może robić wykłady o uczciwości w biznesie, a pedofil o ochronie praw dzieci. Obok relacji z łamania przez Lisa zasad etyki zdjęcie byłej pierwszej damy kupującej żyletki i pytanie: "Czy Kwaśniewska się goli?". Jak na ekscesy tego brukowca to w istocie wersja soft. Tak czy owak, oczekujemy teraz superexpressowej lekcji savoir vivre'u.”


Kolejny cios zadał Super Express, który po otrzymaniu przez Lisa tytułu „Dziennikarza Roku 2009”, piórem swojego naczelnego Sławomira Jastrzębowskiego, wystosował do miesięcznika Press, organizatora plebiscytu na Dziennikarza Roku, list otwarty, w którym zarzucił, iż na zwycięstwo Lisa wpływ miała zmowa redakcji jednego wydawcy, u którego Lis wcześniej prowadził komercyjną imprezę. Jastrzębowski wezwał Lisa do honorowego zrzeczenia się tej nagrody.

Kolejna odsłona wojny między Lisem a Super Expressem miała miejsce w felietonie Lisa na łamach Gazety Wyborczej pt. "Trybunał pyta, ja odpowiadam", który co prawda nie był poświęcony żadnemu z tabloidów, ale Lis pisał:

"Z drugiej strony trudno się dziwić, że były minister, który swego czasu deklarował sympatię dla knajackiego portalu "Pudelek", posługuje się w zamieszczanych "przeprosinach" metodą zaprezentowaną ostatnio przez pewien brukowiec będący papierową odmianą "Pudelka".


Zapewne Lis próbował dopiec Super Expressowi porównując go do Pudelka, a mówiąc o metodzie przeprosin zaprezentowanej przez pewien brukowiec miał na myśli sposób, w jaki SE przeprosił Małgorzatę Kożuchowską. Zobacz tutaj.

Czy czeka nas kolejna odsłona konfliktu? Za pewne tak, szczególnie że teraz do dyskusji włączą się zapewne czasopisma Bauera. Ja niestety odnoszę nieodparte wrażenie, że Tomasz Lis tocząc wojnę z tabloidami na łamach prasy i w telewizji równa poziomem do krytykowanych przez niego czasopism. Kolejny proces sądowy może to tylko spotęgować.

czwartek, 21 stycznia 2010

Zowu będą mikro-przeprosiny?

Wczoraj pisałem o pyrrusowym zwycięstwie Dody nad Super Expressem i samozadowoleniu Super Expressu (zobacz tutaj). Dziś przypomniało mi się, w jaki sposób Super Express przepraszał Małgorzatę Kożuchowską (zobacz tutaj). I zastanawiam się, czy podobnego zabiegu Superak nie zastosuje przy przeprosinach Dody.

Na oficjalnej strony Dody podano bowiem treść przeprosin i ich formę. Administrator strony wskazał, iż zgodnie z treścią wyroku oświadczenie ma zostać opublikowane na stronie 16 Super Expressu w formacie 256×345 mm w ramce i pogrubioną czcionką w terminie 14 dni... A gdzie wskazanie wielkości czcionki?

Jeżeli tak brzmi wyrok w zakresie formy oświadczenia (być może administrator strony Dody nie podał go dokładnie) to pełnomocnik Dody strzelił sobie w kolano (czyżby Doda i Kożuchowska korzystały z usług tego samego pełnomocnika?). Super Express ponownie będzie mógł zakpić sobie, publikując oświadczenie czcionką, którą przeciętny człowiek dostrzeże dopiero pod mikroskopem. Być może właśnie to miał na myśli Super Express mówiąc o „drobnych przeprosinach”? Z niecierpliwością czekam na ich publikację.

środa, 20 stycznia 2010

Super Express triumfuje, majtek jednak nie usunął

Super Express triumfuje, mimo iż... przegrał proces o ochronę dóbr osobistych z Dodą.

Brzmi to paradoksalnie, ale w procesach o ochronę dóbr osobistych jest to możliwe. Można bowiem wygrać proces co do zasady, ale w ogólnym rozrachunku stracić. Sytuacja taka zachodzi, gdy roszczenie majątkowe, którego domaga się powód, jest wysokie, a sąd zasądzi na jego rzecz tylko publikację przeprosin bądź dodatkowo niewielkie zadośćuczynienie. Wówczas koszty sądowe, które powód poniósł (5% roszczenia majątkowego i 600 zł za roszczenie niemajątkowe) oraz koszty, które powód musi zwrócić pozwanemu, przewyższają ewentualne zadośćuczynienie.

Taka właśnie sytuacja miała miejsce w procesie Doda przeciwko Super Express. Doda co prawda wygrała, ale tylko co do zasady – sąd nakazał Super Expressowi przeproszenie jej, nie zasądził zaś na jej rzecz zadośćuczynienia, którego się domagała (100.000 zł). W ten sposób Doda poniosła w całości koszt opłaty sądowej od roszczenia majątkowego – 5.000 zł oraz musi zwrócić pozwanemu koszty zastępstwa procesowego w tym zakresie. Super Express poniósł zaś koszty roszczenia niemajątkowego (żądania przeprosin), co kosztować go będzie 600 zł. Po potrąceniu wzajemnych kosztów Dodzie pozostało do zapłaty Super Expressowi 1.250 zł. W ten sposób Super Express przegrał, ale dostanie od Dody zwrot kosztów. Dzięki temu porażkę przekuł w sukces (zobacz tutaj).

A o co chodziło w samej sprawie? Doda żądała 100.000 zł i przeprosin za opublikowanie jej zdjęcia, w którym zdaniem Dody wyretuszowano z jej pupy majątki (brak majtek SE dodatkowo sugerował w tekście artykułu). Super Express twierdził, że żadnego retuszu nie zrobił, a zdjęcie kupił w agencji fotograficznej. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, iż faktycznie Super Express majtek z pupy Dody nie usunął, nakazał jednak przeproszenie piosenkarki za „publikację nieprawdziwych i naruszających dobra osobiste informacji o jej stroju" (pełen tekst przeprosin, nim zrobił do Super Express, opublikowała na swojej stronie pani Doda).

Reportaż o Almie zostanie wyemitowany

TVP Lublin zdecydowało się jednak wyemitować reportaż dotyczący nieprawidłowości w jednym ze sklepów sieci Alma. Poinformowano o tym w dzisiejszym głównym wydaniu Wiadomości – emisja odbędzie się w czwartek 21 stycznia 2010 r. Pierwotnie reportaż ten miał być wyemitowany 4 stycznia, jednak w związku ze skierowaniem przez Alma S.A. do Sądu Okręgowego w Lublinie wniosku o zakaz emisji tego materiału, emisja została wstrzymana. 18 stycznia Sąd oddalił wniosek.

Powodem powstania reportażu było otrzymanie przez dziennikarzy TVP Lublin materiału video nakręconego na zapleczu jednego ze sklepów Almy przez jego pracowników. W materiale widać było m.in. niewłaściwie przechowywane produkty spożywcze. Dziennikarze TVP Lublin nakręcony już reportaż wysłali do kierownictwa firmy Alma celem umożliwienia im ustosunkowania się do stawianych w nim zarzutów. Alma uznała, iż reportaż godzi w jej dobre imię, jako zrobiony pod określoną tezę jest nierzetelny i zarządali zablokowania jego emisji. Zagrozili również TVP, iż w przypadku jego emisji wystąpią z pozwem o ochronę dóbr osobistych, żądając zapłaty 100.000 zł na cel społeczny oraz przeprosin.

Niezależnie od powyższego Alma wystąpiła do Sądu Okręgowego z wnioskiem o zabezpieczenie powództwa poprzez zakazanie emisji reportażu. Podstawą prawną tego żądania był art. 755 par. 2 KPC, zgodnie z którym „W sprawach przeciwko środkom społecznego przekazu o ochronę dóbr osobistych, sąd odmówi udzielenia zabezpieczenia polegającego na zakazie publikacji, jeżeli zabezpieczeniu sprzeciwia się ważny interes publiczny.” - w komentarzach wskazuje się, iż środkami społecznego przekazu są telewizja, radio, prasa i Internet.

Sąd Okręgowy w Lublinie oddalił wniosek Almy. Według Artura Ozimka - rzecznika Sądu Okręgowego w Lublinie, którego wypowiedź cytował portal dziennikwschodni.pl „Brak było podstaw do uwzględnienia argumentacji, że dziennikarze wybiórczo wykorzystali zebrane materiały prasowe i że działali pod z góry określoną tezę. Sąd nie uznał też, że na podstawie materiału filmowego można się zorientować, jakiej konkretnie firmy on dotyczy”.

Portal Press z kolei donosi, iż w reportażu nie widać, że chodzi o sklep sieci Alma. Według Press przedstawiciele spółki przyznają, że choć nazwy sklepu nie widać w spornym nagraniu, to można domyślić się, że chodzi o delikatesy Alma, bo w reportażu widać reklamówki firmowe sklepu oraz charakterystyczne elementy wystroju.

Powyższe postanowienie nie jest prawomocne, Alma może wnieść na nie zażalenie. Jest również bardzo prawdopodobne, że Alma będzie jednak dochodzić ochrony dóbr osobistych na drodze sądowej.

Mnie natomiast nasuwa się wniosek, że gdyby nie nerwowa reakcja przedstawicieli Almy, o reportażu dowiedziałaby się relatywnie nie wielka ilość osób, a temat szybko zostałby zapomniany. Tymczasem w związku z działaniami kierownictwa Almy, o nieprawidłowościach w jednym z ich sklepów dowiedziała się cała Polska, co z pewnością znacznie bardziej negatywnie wpłynie na renomę tej sieci niż omawiany reportaż.

sobota, 16 stycznia 2010

Internauta naruszył dobra, administrator portalu poniósł odpowiedzialność

O tym, że w sieci Internet łamie się prawo nikogo już nie trzeba przekonywać. Jednym z najczęstszych naruszeń są naruszenia dóbr osobistych, do których dochodzi między innymi poprzez naruszające prywatność artykuły w portalach plotkarskich, czy naruszające dobre imię wpisy na forach internetowych. Do naruszeń dóbr osobistych może dojść także poprzez podszywanie się pod inne osoby na portalach społecznościowych.

Taka sytuacja miała miejsce na portalu Nasza Klasa, na którym zamieszczono fikcyjny profil Dariusza B., w którym umieszczono jego dane, informacje o nim, a nawet jego zdjęcia. Z profilu tego wysyłano następnie obraźliwe wiadomości do innych użytkowników portalu. Dariusz B. zażądał od administratora Naszej Klasy usunięcie fałszywego profilu. Żądanie to zostało wykonane przez administratora dopiero po ponad miesiącu od jego otrzymania.

Pan Dariusz B. pozwał administratora Naszej Klasy do sądu. W lipcu 2009 r. Sąd Okręgowy we Wrocławiu orzekł, iż administrator Naszej Klasy naruszył dobra osobiste Dariusza B., zasądzając na rzecz Dariusza B. zadośćuczynienie w kwocie 5.000 zł oraz nakazując opublikowanie na koszt administratora przeprosin w lokalnej gazecie. W styczniu 2010 r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu podtrzymał ten wyrok.

Podstawą obu wyroków jest ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną, a dokładnie jej art. 14 ust. 1, zgodnie z którym:

Nie ponosi odpowiedzialności za przechowywane dane ten, kto udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego w celu przechowywania danych przez usługobiorcę nie wie o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności, a w razie otrzymania urzędowego zawiadomienia lub uzyskania wiarygodnej wiadomości o bezprawnym charakterze danych lub związanej z nimi działalności niezwłocznie uniemożliwi dostęp do tych danych.



Co to oznacza? Oznacza to, iż administratorzy portali, serwisów i for internetowych, na których internauci wypowiadają się bądź umieszczają pliki, zdjęcia itp., nie odpowiada za te treści, dopóki nie zostaną w sposób wiarygodny poinformowani o bezprawnym charakterze tych treści bądź nie otrzymają urzędowego zawiadomienia na ten temat. Zgodnie bowiem z art. 15 powyższej ustawy administratorzy nie mają obowiązku sprawdzania tych treści. Tym samym dopiero od momentu uzyskania informacji na temat bezprawności danej treści, administrator zobligowany jest do jej usunięcia, a w przypadku niezwłocznego nieusunięcia, ponosić będzie odpowiedzialność na równi z internautą, który te treści zamieścił.

Administrator Naszej Klasy usunął co prawda fałszywy profil, ale zrobił to ze sporym opóźnieniem, a więc nie niezwłocznie. Sądy obu instancji uznały, iż w tej sytuacji administrator Naszej Klasy odpowiadać powinien za naruszenie dóbr osobistych w ten sam sposób, jak odpowiadałaby osoba, która ten profil umieściła.

Z powyższej sprawy można wyciągnąć dwa wnioski:
1) osoby, których profile bądź zdjęcia zostały umieszczone w portalach społecznościowych mogą skutecznie domagać się ich usunięcia od administratorów tych portali, a w razie nieusunięcia dochodzić od nich roszczeń o naruszenie dóbr osobistych;
2) w interesie administratorów portali (nie tylko społecznościowych) jest niezwłoczne reagowanie na zgłoszenia użytkowników, w przeciwnym razie mogą ponieść odpowiedzialność jak za własne treści.