środa, 27 maja 2009

Schetyna pozywa Ziobrę

Kilka dni temu media informowały o powództwie o ochronę dóbr osobistych, jakie Grzegorz Schetyna, obecny minister SWiA wytoczył Zbigniewowi Ziobrze. Powodem wytoczenia powództwa jest wypowiedź Ziobry dla Radia Maryja z 17 marca, w której Ziobro mówił na temat Schetyny m.in., że: "z całą pewnością jest taką ciemną postacią, nie szarą eminencją, a ciemną postacią tego rządu" oraz „człowiekiem, o którym się mówi, że odpowiada za wszystkie takie ciemne sprawki, które są związane m.in. z nadużywaniem służb specjalnych przeciwko opozycji", a także nazwał go "człowiek od brudnych zadań, jego postać jest szczególna, więc jeżeli jest ktoś z nim związany, to rzeczywiście może potem cieszyć się później poczuciem bezkarności, takie są podejrzenia" (wypowiedzi Ziobry cytuję za Gazetą Prawną) .

Schetyna domaga się przeprosin na antenie Radia Maryja, Radia Zet oraz na łamach Gazety Wyborczej i zasądzenia od Ziobry zadośćuczynienia w kwocie 30 tysięcy złotych na fundację Ewy Błaszczyk „Akogo”.

Jak podawała Gazeta Prawna „Ziobro powiedział, że z "przyjemnością" czeka na proces, ponieważ będzie mógł w jego trakcie wykazać, iż liderzy Platformy wykorzystują organy państwa do walki politycznej.” Według GP Ziobro zamierza powołać na świadków m.in. premiera Donalda Tuska i marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Z wypowiedzi Ziobry wynika, iż w trakcie procesu zamierza wykazać naciski na organy państwa.

Czytając wypowiedzi Ziobry na temat jego „taktyki” procesowej odnoszę nieodparte wrażenie, że proces szybko zamieni się w przedstawienie polityczne. Zbigniew Ziobro, żeby skutecznie odeprzeć roszczenia Schetyny powinien wykazać, iż jego słowa nie były bezprawne. W tym przypadku sprowadzać się do będzie do wykazania, iż zarzuty, które postawił Schetynie, mają odzwierciedlenie w faktach, a więc są prawdziwe. Z drugiej strony taki proces jest dla polityka pokroju Ziobry świetną okazją do realizacji własnych celów politycznych, w tym w szczególności zainteresowania mediów swoją osobą. Ze strony Ziobry spodziewałbym się więc potoku słów, wielu wniosków dowodowych, których celem będzie głównie polityczna walka z Platformą Obywatelską, a dopiero w drugiej kolejności dowodzenie braku bezprawności słów Ziobry. Przewodniczącego składu sędziowskiego czeka więc trudne zadanie, aby proces nie przekształcił się w przedstawienie dla mediów.

Odnosząc się natomiast do roszczeń Schetyny, po pierwsze uderzyła mnie kwota żądanego zadośćuczynienia – 30.000 zł to nie mało. Schetyna powinien wykazać, dlaczego ta kwota jest odpowiednia do poniesionej krzywdy, a co za tym idzie powinien skupić się na udowodnieniu krzywdy. Powinien przekonać również Sąd, że przeprosiny na łamach Radia Zet i Gazety Wyborczej są adekwatne do naruszenia. Z informacji prasowych wynika bowiem, iż roszczenie dotyczy wyłącznie wypowiedzi wyemitowanej na antenie Radia Maryja, wydaje się więc, że ewentualne przeprosiny powinny być wyemitowane wyłącznie na antenie tego radia.

Na rozpoczęcie procesu musimy pewnie poczekać parę miesięcy. Jeżeli proces będzie czymś więcej niż tylko przedstawieniem politycznym, być może poświęcę mu jeszcze miejsce na blogu.

niedziela, 24 maja 2009

Drogie zdjęcia golizny gwiazd

Wydawca dziennika Super Express przegrał proces o ochronę dóbr osobistych z Justyną Steczkowską. Steczkowska pozwała wydawcę popularnego "Superaka" za naruszenie jej prawa do prywatności oraz prawa do wizerunku poprzez opublikowanie zdjęć przedstawiających ją opalającą się w negliżu podczas wakacji na Riwierze Tureckiej. Wyrok wydaje się bardzo surowy: wydawca SE ma zapłacić Steczkowskiej 80.000 zł zadośćuczynienia oraz opublikować przeprosiny.
Steczkowska domagała się 400.000 zł. Pełnomocnik Steczkowskiej nie wyklucza apelacji, wskazując, że kwoty proponowane przez redakcje prasowe za publikacje "rozbieranych zdjęć" artystki znacznie przewyższają zasądzoną kwotę zadośćuczynienia.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Muranowska-Suchocka wskazywała, iż pomimo że powódka jako osoba publiczna musi się liczyć z ograniczeniem prawa do prywatności, nie oznacza to, że jest tego prawa całkowicie pozbawiona. Sąd podkreślał, że redakcja Super Expressu nie zwróciła się do powódki o zgodę na opublikowanie zdjęć, a ona sama nie przyczyniła się do zainteresowania mediów jej wypoczynkiem. Sędzia podkreśliła również, iż zdjęcia były zrobione z dużej odległości, gdy powódka przebywała na niedostępnej dla wszystkich plaży.

Omawiany wyrok wpisuje się w linie orzecznictwa uznającą prawo do prywatności i intymności tzw. "celebrytów" podczas wakacyjnego wypoczynku.

W styczniu 2008 r. Sąd Najwyższy utrzymał w mocy wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie z powództwa Anny Muchy przeciwko wydawcy "Faktu" (I CSK 341/07). W efekcie tego wyroku wydawca "Faktu" miał zapłacić powódce 75.000 zł zadośćuczynienia i opublikować przeprosiny za publikację zdjęć przedstawiających Muchę topless podczas wakacji w Egipcie. Sąd uznał wówczas, iż nie było żadnego związku pomiędzy publikacją tych zdjęć a działalnością publiczną Muchy, a publikacja tych zdjęć nie nastąpiła w uzasadnionym interesie społecznym (pełne uzasadnienie tego wyroku tutaj).

W marcu 2009 r. Sąd Okręgowy Warszawa - Praga nakazał wydawcy Super Expressu przeproszenie Małgorzaty Kożuchowskiej i zapłatę jej zadośćuczynienia w kwocie 40.000 zł za publikację bez jej zgody zdjęć przedstawiających aktorkę opalającą się topless podczas wakacji w Grecji. Kożuchowska domagała się 100.000 zł.

Jak wniosek wypływa z tych spraw?
Po pierwsze taki, iż sądy coraz śmielej zaliczają aktorów do grona osób publicznych, uznając, iż prywatność tych osób nie jest chroniona tak szeroko jak przeciętnego Kowalskiego.
Po drugie bycie osobą publiczną nie oznacza, iż jest się całkowicie pozbawionym prawa do prywatności. Zdjęcia robione z ukrycia, z dalekiej odległości, przedstawiające osoby publiczne w prywatnych sytuacjach bez ich zgody stanowią naruszenie prywatności.
Po trzecie sądy uznają, iż takie naruszenie prywatności wymaga nie tylko zasądzenia zadośćuczynienia, które będzie kompensowało cierpienia gwiazdy, ale również które będzie stanowiło dotkliwą sankcję dla wydawcy. Stąd kwoty zasądzone w tych sprawach są niebagatelne.
Po czwarte wreszcie sądy uznają, iż możliwa jest dorozumiana zgoda "gwiazd" na publikację ich zdjęć, ujawniającą się "wywoływaniem zainteresowania" swoją osobą. Wniosek taki można wyciągnąć zarówno z orzeczenia SN w sprawie Muchy jak i ustnego uzasadnienia wyroku w sprawie Steczkowskiej.

Na koniec wspomnę jeszcze, że wyrok w sprawie Steczkowskiej nie jest prawomocny. Jest bardzo prawdopodobne, że wydawca "Superaka" się od niego odwoła. Niewykluczone również, iż zrobi to Steczkowska.