Wydawca "Faktu" - spółka Axel Springer przegrała kolejny proces o naruszenie dóbr osobistych. Tym razem ma przeprosić piosenkarkę Dodę i zapłacić jej 70 tysięcy zadośćuczynienia za artykuł z 2005 r., w którym podano informacje, iż Doda i jej ówczesny mąż Radosław Majdan zwracają się do siebie w sposób obraźliwy, podejrzewają się o zdradę oraz sprzedają filmiki ze scenami intymnymi ze swoim udziałem.
Zdaniem Sędzi Moniki Dominiak wydawca Faktu nie wykazał, aby podane informacje były prawdziwe, albo żeby wydawca publikując te informacje działał w interesie społecznym. Zdaniem Sędzi publikacje Faktu były brutalnym wejściem w prywatność początkującej wówczas piosenkarki, która wywołała negatywne reperkusje w rodzinnym mieście artystki. Niestety, na wniosek Dody proces toczył się przy drzwiach zamkniętych, w związku z powyższym nie wiadomo, jakiego rodzaju reperkusje uzasadniają zasądzenie zadośćuczynienia w wysokości 70 tysięcy złotych.
Wydawca Faktu bronił się, iż Doda w sposób dorozumiany wyraziła zgodę na pisanie o jej prywatnych sprawach. Jak podaje Gazeta Prawna, sędzia Dominiak podkreśliła, iż jeżeli jakiś celebryta wyraża zgodę na informowanie o jego życiu prywatnym, dotyczy to konkretnej publikacji.
W przegranej Axel Springer nie było by nic interesującego (w końcu nie jest to pierwszy przegrany proces), zastanawia mnie jednak coraz wyraźniejszy trend w zasądzaniu wysokich kwot zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych "gwiazd": Anna Mucha dostała od wydawcy Faktu 75.000 zł, na rzecz Justyny Steczkowskiej zasądzono od wydawcy Super Expressu 80.000 zł. Obie artystki otrzymały tak wysokie zadośćuczynienia za naruszenie przez media ich intymności - opublikowanie zdjęć topless zrobionych z ukrycia przez paparazzi w czasie wakacji obu artystek. Wysokość zadośćuczynienia może być więc uzasadniona skalą i rodzajem naruszenia. Nagość zaliczana jest bowiem do sfery najgłębszej intymności.
W przypadku sprawy Dody wysokość zadośćuczynienia bardziej zaskakuje, bowiem Doda znana jest ze swojego kontrowersyjnego stylu bycia, nie wydaje się więc, aby publikacja Faktu rzeczywiście mogła ją dotknąć w stopniu uzasadniającym tak wysokie zadośćuczynienie. Doda ma na swoim koncie bowiem wiele wypowiedzi i zachowań, które oburzały opinię publiczną i z pewnością nie były mniej kontrowersyjne niż informacje podane przez Fakt. Doda wielokrotnie wypowiadała się przecież o swoim małżeńskie z Majdanem (tym często w bardzo dosadnych słowach), filmy z intymnymi scenami z jej udziałem dostępne w Internecie też z pewnością nie znalazły się w nim przypadkowo. W tej sytuacji wątpliwe wydaje się, aby w związku z artykułem Faktu Doda doznała szczególnych cierpień, skoro na nieprzychylne jej komentarze narażona jest praktycznie po każdym swoim publicznym występie. Nie twierdzę, że zadośćuczynienie jej się nie należy, jednak wydaje mi się, że jego wysokość jest zdecydowanie przesadzona (nawet biorąc pod uwagę fakt, że publikacja miała miejsce na samym początku jej kariery).
piątek, 14 sierpnia 2009
Fakt ma zapłacić Dodzie 70 tysięcy
Etykiety:
dobra osobiste,
Doda,
Fakt,
zadośćuczynienie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz