piątek, 21 sierpnia 2009

30.000 zł za jeden pocałunek

Kolejną „gwiazdą”, która zarobi dzięki naruszeniu jej dóbr osobistych przez wydawcę gazety Super Express jest Edyta Olszówka. Warszawski Sąd Apelacyjny zasądził na jej rzecz 30.000 złotych tytułem zadośćuczynienia za krzywdę, którą aktorka miała doznać po insynuacji gazety, jakoby Olszówka miała homoseksualne skłonności. Gazeta oparła swój artykuł na zdjęciu wykonanym podczas premiery filmu „Lejdis”, na którym aktorka całowała kobietę.

Adwokat popularnego Superaka przekonywał, że Olszówka całując kobietę w miejscu publicznym, podczas premiery filmu w rzeczywistości wyraziła zgodę na zrobienie jej zdjęcia. Z kolei naczelny SE argumentował, że była to prowokacja aktorki, a na procesie chce po prostu zarobić.

Natomiast pełnomocnik Olszówki replikowała, iż mimo że do pocałunku doszło podczas premiery filmu, to w niedostępnym dla wszystkich VIP roomie.

Sąd Apelacyjny nie podzielił argumentacji, iż było to miejsce prywatne, jednak zmieniając wyrok sądu I instancji, który zasądził na rzecz Olszówki 80.000 zł, podkreślił, iż nie chodzi o zdjęcie a o komentarz gazety sugerujący biseksualne skłonności aktorki. Jak wskazywała Rzeczpospolita Sąd Apelacyjny nie wziął pod uwagę przychodów SE, a wyłącznie skalę krzywdy powoda i stopień zawienienia pozwanych.

Wyrok jest prawmocny.

Po pierwszym przeczytaniu informacji z Rzeczpospolitej wyrok mnie nieco zdziwił. Skoro Olszówka całowała się z kobietą podczas premiery filmu, była w pracy, a pocałunek można uznać za związany z jej działalnością publiczną. Opublikowanie zdjęcia pocałunku nie narusza więc prawa do prywatności Olszówki, Super Ekspress miał prawo do zamieszczenia tego zdjęcia i okraszenia go komentarzem redakcyjnym. Problem leży w treści tego komentarza, którego niestety nie znam. Podejrzewam jednak, że w tekście tym nie tylko insynuowano, iż Olszówka ma skłonności homoseksualne (bo taki wniosek, widząc ją całującą się w czasie premieru filmu, w którym wystąpiła, można było wyciągnąć), a o sformułowania użyte przez gazetę, które pewnie nie ograniczyła się tylko do wyciągnięcia wniosku o skłonnościach Olszówki, ale i okrasiła swój komentarz niedopuszczalnymi epitetami. W przeciwnym wypadku zasądzenie od wydawcy SE 30.000 zł należałoby uznać, za przesadzone.

Podejrzewam, że w opisywanym przypadku obie strony są z wyniku sprawy zadowolone. Olszówka, bo zyskała dodatkowy rozgłos , szokując czytelników Superaka pocałunkiem, po drugie bo po wielu miesiącach od zejścia Lejdis z ekranów kin w dalszym ciągu się o niej mówi(artykuły kilku plotkarskich serwisach internetowych zatytułowane były „Olszówka nie jest bi”), a po trzecie bo do honorarium za występ w Lejdis może dodać nadprogramowe 30.000 zł. Wydawca Superaka z kolei dlatego, że w drugiej instancji udało zbić się kwotę z 80.000 zł do 30.000, a więc prawie trzykrotnie. Obie strony są więc zapewne ukontentowane, co rzadko zdarza się po wydaniu wyroku przez sąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz